|
Wirtualny KNURÓW Forum dyskusyjne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Balbina
Dołączył: 08 Kwi 2010 Posty: 1608 Skąd: Knurów
|
Wysłany: Pon Wrz 12, 2011 3:17 pm Temat postu: |
|
|
|
Dzięki |
|
Powrót do góry |
|
|
Reklamiarz
|
Wysłany: Temat postu: Reklama Google |
|
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Korespondentka
Dołączył: 07 Lip 2009 Posty: 90 Skąd: Knurów
|
Wysłany: Pon Wrz 12, 2011 8:13 pm Temat postu: |
|
|
|
Fragment [z:] Dorota Sumińska, "Trudne tematy"
Śmierć w naszej kulturze jest jednym z najtrudniejszych tematów. Boimy się śmierci, bo jak tu się nie bać kościotrupa z kosą? Gdyby od pokoleń nie wpajano nam tak nieprzyjemnego wizerunku tego, co i tak nas spotka, może nie balibyśmy się spojrzeć prawdzie w oczy. A prawda jest oczywista i prosta – wszyscy jesteśmy śmiertelni.
Czy chcemy, czy nie, musimy przyznać, że często śmierć jest wybawieniem, dobrą wróżką, która zdejmuje cierpienie i ból. Każdy, kto się urodzi, musi umrzeć – prawda i oczywistość – a jednak prawie każdy z nas ucieka od tej myśli jak najdalej, nie biorąc pod uwagę i tej oczywistości, że jego pies czy kot też nie jest wieczny.
Na swoje szczęście nasze zwierzęta nie myślą o śmierci ani się jej nie boją. Oczywiście, że każdy zdrowy psychicznie osobnik, bez względu na gatunek, kieruje się instynktem samozachowawczym, inaczej zginąłby, a z nim wszystkie ziemskie gatunki.
Instynktowne ratowanie życia jednak nie ma nic wspólnego z lękiem przed śmiercią – ratowanie życia to nie strach przed nieuniknionym końcem, lecz chęć trwania, chęć życia. Uciekając przed pożarem, nie myślimy przecież o strachu przed śmiercią. Po prostu – boimy się ognia, nie chcemy spłonąć.
Przerażać może śmierć, która przychodzi za wcześnie, nagle, niespodziewanie dla nikogo. Jednak śmierć zjawiająca się na koniec życia przeżytego aż do starości – nie tylko nie powinna przerażać, ale i nie powinna dziwić.
Żyjemy w czasach, gdy każdy „powinien” być młody (a przy okazji – piękny i zdrowy), a starość traktowana jest jako coś wręcz wstydliwego. To, że sami staramy się udawać młodszych niż jesteśmy, to nasza sprawa, ale dlaczego nie pozwalamy się normalnie zestarzeć naszym psom i kotom?
Bardzo często spotykam się z pytaniem: dlaczego on (pies) ma kłopoty z porannym rozprostowaniem kości?”. „Bo jest stary” – odpowiadam. „Jak to – stary, ma dopiero ... lat. Proszę coś zrobić, żeby mógł jak dawniej biegać z piłką”.
Po co?
Przecież nawet Pele, król futbolu, już nie biega za piłką. I co, źle mu teraz bez tego? Nie, już się wybiegał. W „swoim” czasie. A teraz „swój” czas ma Ronaldinho.
Na wszystko jest w życiu „swój” czas – na bieganie z piłką, na szalone harce, na dorosłość, na starość i na śmierć.
Cudownie, jeśli zdążymy przeżyć wszystko. Wspaniale, jeśli możemy towarzyszyć naszemu psu w każdym z etapów jego życia z odejściem z tego świata włącznie.
Nie zawsze jednak, wręcz coraz rzadziej (to chyba znak czasu, w którym żyjemy) jest tak, że wszystko dzieje się zgodnie z naturalnym zegarem biologicznym. W przypadku zwierząt nieuleczalne choroby, tragiczne wypadki często stawiają nas wobec najtrudniejszego z wyborów – decyzji o życiu lub śmierci.
Eutanazja – słowo tabu, słowo budzące dreszcz emocji.
Boimy się... nie wiemy... nie jesteśmy pewni racji... mamy niepewny pogląd w tej dziedzinie, gdy chodzi o nas – o ludzi. Kiedy zaś chodzi o nasze zwierzęta, teoretycznie powinno być nam łatwiej ważyć sprawy i podejmować decyzje.
Teoretycznie.
Bo przecież w przypadku zwierząt także chowamy się do mysiej dziury, gdy przychodzi decydować o „ciągu dalszym”. Coraz rzadziej jest tak, że zwierzę odchodzi w „swoim” czasie – czyli ze starości.
Coraz częściej stajemy w obliczu nieuleczalnej choroby zwierzęcia. I dylematu – czy i kiedy mamy powiedzieć: dość, nie będziesz dłużej cierpiał.
Myślę, że bardzo trudno ocenić rozmiar czyjegoś cierpienia. Każdy ma trochę inny próg bólu, trudno znaleźć miarę dla cierpienia psychicznego, np. z powodu unieruchomienia (paraliż, itp.). Człowiek z reguły umie przekazać drugiemu, jak można mu pomóc. Chore zwierzę najczęściej chowa się i unika kontaktu – w przypadku psów jest to cecha atawistyczna, która chorym dzikim zwierzętom często ratuje życie (chory jest słaby i mógłby paść ofiarą drapieżcy).
Kiedy opiekun pyta mnie: „...kiedy mam ulżyć jego cierpieniu? ...skąd będę wiedział, że on już nie chce żyć?”, odpowiadam, że nikt inny tylko kochający właściciel psa czy kota jest w stanie najlepiej ocenić to, czy życie jego podopiecznego przestało dawać jakąkolwiek radość. I to jest ten moment, w którym mamy moralny obowiązek podjąć decyzję o jego zakończeniu.
Jestem zdania, że nieuleczalnie chory nie powinien cierpieć wcale. W przypadku ludzi nie zawsze jest to możliwe, zwierzęta
są w lepszej sytuacji dlatego, że można dawać im bez ograniczeń większość leków kojących ból, a gdy nie da się sprawić, aby nie cierpiały – poddać eutanazji. Proszę zapamiętać, że zwierzę nie ma takich potrzeb jak my, nie czeka, aż dziecko zda maturę, czy ktoś z rodziny wróci z podróży.
Zwierzę żyje tu i teraz, a nikt inny tylko my zgotowaliśmy mu to „tu i teraz”. I właśnie my musimy zapewnić mu komfort nie tylko życia, ale i godnej śmierci. Zaznaczam, że eutanazja w przypadku naszych czworonożnych przyjaciół dopuszczalna jest tylko z powodu nieuleczalnych chorób niosących wyłącznie cierpienie, a nie z powodu starości czy kalectwa, przy którym tak naprawdę można się jeszcze cieszyć życiem.
Jak to zrobić, aby zwierzę i jego opiekun nie czuli się jak „kat i ofiara”? Użyłam tego określenia nie bez powodu. Często słyszę: „...nie zniosę tego! ...ja mam wydać wyrok?”. Jaki wyrok? Nie jesteś i nie będziesz katem. Możesz być dobrą wróżką zdejmującą ból.
Czego nie zniesiesz? Widoku ukochanego psa, który wreszcie może spokojnie zasnąć? PAMIĘTAJ!!! ON ZAŚNIE SPOKOJNIE TYLKO W TWOICH RAMIONACH. On nie boi się śmierci, on boi się zostać sam, bez ciebie.
Nikt, kto kocha życie, nie może obojętnie podejść do śmierci. Ja kocham życie. Poddałam eutanazji wielu cierpiących braci mniejszych, łącznie z własnymi chorymi psami. Pamiętajcie, że zwierzę nie wie, jaki dostaje zastrzyk – jeśli wy będziecie zachowywać się spokojnie, ono potraktuje całą sytuację jak zwykłą wizytę u lekarza. Nie rozpaczajcie przy psie, płakać można i trzeba wtedy, gdy podopieczny znajdzie się w „psim raju”, a taki jest na pewno. Wtedy można wypłakać nie tylko żal z powodu śmierci zwierzęcia, ale wszystko to, co jeszcze do wypłakania było. I każdy to zrozumie. Powinniśmy być wdzięczni naszym zwierzętom i za tę chwilę, kiedy wolno nam płakać do woli, nie narażając się na śmieszność.
Dorota Sumińska _________________ Póki nie pokocha się zwierzęcia część duszy pozostaje w uśpieniu |
|
Powrót do góry |
|
|
Psie serce
Dołączył: 08 Sie 2010 Posty: 112 Skąd: okolica Knurowa
|
Wysłany: Pon Wrz 12, 2011 9:48 pm Temat postu: |
|
|
|
Balbina napisał: | A moja sunia odeszła. Musieliśmy jej to ułatwić bo bardzo cierpiała. A teraz cierpimy my. Ja wiem że dla niej to był dobre, bo umarła w naszym objęciach, ale ludzie mają to do siebie że nie godzą się z żadną śmiercią. |
Balbina- jesteśmy z Tobą... Każdy kto już przez taką stratę przeszedł, wie że jest to niewyobrażalnie trudne... |
|
Powrót do góry |
|
|
Balbina
Dołączył: 08 Kwi 2010 Posty: 1608 Skąd: Knurów
|
Wysłany: Nie Wrz 18, 2011 4:19 pm Temat postu: |
|
|
|
Właśnie adoptowaliśmy pieska. W Gliwicach w Parku Szopena była akcja schroniska w Sośnicy. Mój dom znowu odżył. Poprzednio jak wiecie miałam suczkę. To jest pies, nie chciałabym żeby znaczył teren w mieszkaniu. Wyprowadzamy go co godzinę. Czy to wystarczy.
A propos. Polecam wszystkim Klinikę weterynaryją na Ogrodowej. Czynna całodobowo, nawet w niedzielę. Pięknie tam i czysto. Wchodzi się od strony Szkoły nr 1. |
|
Powrót do góry |
|
|
EwelinaKnw
Dołączył: 02 Cze 2007 Posty: 277
|
Wysłany: Nie Wrz 18, 2011 9:16 pm Temat postu: |
|
|
|
Balbina, można coś więcej o tej klinice na Ogrodowej?
Byłam tam dzisiaj z moją chorą sunią. Po badaniach okazało się, że ma kamienie na pęcherzu moczowym. We wtorek czeka ją operacja, a ja jestem przerażona =(((
Wybrałam dzisiaj tą klinikę, bo potrzebowałam czegoś całodobowo i blisko... Sunia bardzo cierpiała, nie mogła caly dzień oddać moczu. Ale teraz boję się tej operacji ;(( |
|
Powrót do góry |
|
|
Sasza1976
Dołączył: 01 Kwi 2009 Posty: 1267
|
Wysłany: Nie Wrz 18, 2011 10:57 pm Temat postu: |
|
|
|
Balbina jestes wielka , dałas dom" psiej duszy " a jak wszyscy wiemy psia dusza wieksza jest od psa i kiedy sie usmiechamy do niej ona chusta sie na ogonie ( ale sciagnołem hehe ).Generalnie chodzi o to ze uratowałas psiaka ze schroniska , niby nic takiego ale kto zna problemy schronisk i psow w tych schroniskach wie co to znaczy .Brawo .
Mysle ze z psiakiem wychodzic w miare potrzeby , jak przyzwyczaisz do co godzinnych wyjsc to przewalone
Moja bestia jak chce na dworek to siedzi pod drzwiami albo patrzy mi sie prosto w oczy z przedpokoju i nie ma siły zeby nie wyjsc tym bardziej ze to beaglowski słodki wzrok ale zawsze za potrzeba , bez sciemy hehe _________________ nie osądzaj mnie , ani dobrze ,ani źle
|
|
Powrót do góry |
|
|
Balbina
Dołączył: 08 Kwi 2010 Posty: 1608 Skąd: Knurów
|
Wysłany: Pon Wrz 19, 2011 9:45 am Temat postu: |
|
|
|
Wiesz piesek ma już ok. 5 lat. W schornisku był od conajmniej 3 lat. Biegał po wybiegu z innymi pieskami więc załatwiał sie kiedy i gdzie chciał. Chcę mu pokazac gdzie powinien to robić. Myslę że jest OK bo noc minęła spokojnie i załatwił sie dopiera rano po wyprowadzeniu. |
|
Powrót do góry |
|
|
Wiedzma
Dołączył: 23 Sie 2006 Posty: 293 Skąd: Knurów/Gierałtowice
|
Wysłany: Pon Wrz 19, 2011 10:46 am Temat postu: |
|
|
|
Czy ktoś wie coś na temat "punktu szkoleń" dla psów? Od kilku dni przy głównej drodze (w stronę Gierałtowic po lewej przed komisem) został ogrodzony kawałek placu i stoi tam "coś" , zastanawiałam się co to takiego ale wczoraj chyba po 9.00 jak przejeżdżałam stało kilka aut, i na tym właśnie placu ludzie z psiakami (większość to chyba labradory były, no ale mogę się mylić bo tak jak pisałam przejazdem to było )
Wiem, że wypowiedź moja dość chaotyczna, ale może komuś ta informacja się przyda |
|
Powrót do góry |
|
|
EwelinaKnw
Dołączył: 02 Cze 2007 Posty: 277
|
Wysłany: Sro Paź 12, 2011 8:07 pm Temat postu: |
|
|
|
W związku z jutrzejszym (bardzo ważnym dla mnie i mojej suni!) wydarzeniem musze się tutaj "wyładować", wybaczcie...
Jutro o 8. rano moja psina ma mieć operację usunięcia kamieni z pęcherza moczowego. Próbowaliśmy "leczenia" dietą, niestety nie dało rady, pozostaje operacja. Strasznie się tego boję, ma 8 lat (więc nie jest chyba taka stara, ale wiem też, że nie młoda) ... Po prostu umieram ze strachu na myśl, że nie obudzi się z narkozy, a pani doktor uprzedzała, że istnieje pewne ryzyko Będzie operowana w Klinice na Ogrodowej.
Może zwierzak kogoś z Was przechodził przez coś podobnego?
Po prostu cała się trzęse na myśl o jutrze. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sasza1976
Dołączył: 01 Kwi 2009 Posty: 1267
|
Wysłany: Sro Paź 12, 2011 8:23 pm Temat postu: |
|
|
|
Myśl pozytywnie , wszystko będzie dobrze .
Pies wyczuwa Twój strach a ta ja pewnie dodatkowo niepokoi .
Ja mam zdrowego łobuza i oby tak było zawsze.
Raz był uspany do zabiegu bo wlazła mu trawa pod trzecia powieke , teraz jest wszystko gites.
Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia . _________________ nie osądzaj mnie , ani dobrze ,ani źle
|
|
Powrót do góry |
|
|
EwelinaKnw
Dołączył: 02 Cze 2007 Posty: 277
|
Wysłany: Czw Paź 13, 2011 6:37 pm Temat postu: |
|
|
|
Kaja jest już po operacji. Boli mnie tylko fakt, że musi zostać tam do jutra rana, a ja przez całe jej życie nigdy nigdzie nie zostawiałam jej samej Telefonicznie dowiedziałam się, że wszystko jest na dobrej drodze, odbyła już nawet krótki spacer. Jutro rano psiak będzie do odbioru (jesli wszystko będzie ok). Uff uff kamień z serca... |
|
Powrót do góry |
|
|
Sasza1976
Dołączył: 01 Kwi 2009 Posty: 1267
|
Wysłany: Czw Paź 13, 2011 7:20 pm Temat postu: |
|
|
|
No i super .
Daj znac prosze jak znosi ten stan pooperacyjny ,ale jak juz na spacerek śmiga to bedzie dobrze |
|
Powrót do góry |
|
|
Psie serce
Dołączył: 08 Sie 2010 Posty: 112 Skąd: okolica Knurowa
|
Wysłany: Czw Paź 13, 2011 8:52 pm Temat postu: |
|
|
|
Ewelina rozumiem cię doskonale, bo ja z moją psiną wybieram się tylko na usunięcie kamienia na zębach i przekładam to i przekładam ze.....strachu! |
|
Powrót do góry |
|
|
EwelinaKnw
Dołączył: 02 Cze 2007 Posty: 277
|
Wysłany: Sob Paź 15, 2011 8:01 pm Temat postu: |
|
|
|
Najnowsze wieści. Kaja jest już dwie doby po operacji. Dziś rano nastąpił pewien kryzys, bo nie umiała się niestety sama wysiusiać, konieczna była wizyta w klinice i kolejne cewnikowanie. Po powrocie do domu spała dobre kilka godzin, następnie wypiła dużo wody (co jest dla niej bardzo wskazane), odbyła krótki spacer (dookoła bloku) - na którym oczywiście wysiusiała się z milion razy A po powrocie (tu fanfary! ) zjadła swój pierwszy posiłek od 3 dni! :] Przed chwilą zaliczyłyśmy kolejny spacer i dzięki Bogu siusia bez problemu. A teraz ładnie się bawi, oczywiście wszystko z umiarem ze względu na szwy. Ale zaczynam wierzyć, że wszystko będzie Ok
|
|
Powrót do góry |
|
|
Korespondentka
Dołączył: 07 Lip 2009 Posty: 90 Skąd: Knurów
|
Wysłany: Nie Paź 23, 2011 9:16 pm Temat postu: |
|
|
|
Uśmiechnięty, szczęśliwy, Balbinowy Misio.
Ja też jestem szczęśliwa
_________________ Póki nie pokocha się zwierzęcia część duszy pozostaje w uśpieniu |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|